Wystawa Szczyty niemożności w Bibliotece UKW

Zapraszamy na wystawę rysunku Marka Szczęsnego i Lesława Cześnika pt. Szczyty niemożności w Galerii Biblioteki UKW.
Wystawa będzie czynna do 6 maja.

Marek Szczęsny & Lesław Cześnik - Szczyty niemożności - słów parę

Znamy się od czasu studiów na Wydziale Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, czyli posługując się subiektywną miarą jego upływu, niemal od ustąpienia z ziem polskich ostatniej fazy glacjału bałtyckiego. Studia swoje ukończyliśmy - jeden malarstwo, a drugi jego konserwację. Pomimo różnej proweniencji terytorialnej i zawodowej łączy nas Bydgoszcz, zamiłowanie do skał, sztuki i artystek.

Tytuł jest wyrazem pogodnej rezygnacji, a może autoironii, bo głównym powodem powstania wystawy i jej nadzienia była niemoc, szyderstwo oraz przypadek, choć teologia chrześcijańska zdaje się przyjmować, iż nie on steruje naszym życiem. Geneza jest dosłownie do bólu prozaiczna. Postępujące z wiekiem zniedołężnienie i powtarzające się kontuzje poczęły ograniczać nasze możliwości motoryczne. Jednak, jako ofiary wykształcenia artystycznego byliśmy w tej komfortowej sytuacji, że mogliśmy uciec w zachowania kompensacyjne polegające na niewymuszonej zobowiązaniami zawodowymi twórczości plenerowej, traktowanej wyłącznie jako podtrzymanie gasnących wrodzonych lub wyuczonych umiejętności plastycznych. Do plecaków oprócz liny, pętli, karabinków, kostek itp. gadżetów do asekuracji zaczęliśmy wrzucać przybory rysunkowe - jeżeli nie uda się tam wleźć, to chociaż to coś narysujemy. Prace powstawały jako „chwilówki” - czasem w kwadrans, czasem w cztery, w przysiadzie gdzie bądź lub na stojąco. Czasem lepsze, czasem gorsze… W zamyśle to była praca „dla własnego samego siebie”, do szuflady, jako wstydliwa substytucja oddalających się marzeń topograficzno-morfologicznych… Pewnego lata, wynikiem towarzyskich koneksji, dołączył do nas znany bydgoski malarz i takaż osobowość - Ryszard Czajkowski.  Jako niewspinający się, nie był tak obciążony traumą fizycznego upadku i przez niego wszystko się stało.  Po jednym z ciężkich, upalnych dni. Rysiek, przez niektórych zwany „Szczodrym”, od niechcenia łypnął jednym okiem na kartony i westchnął, że naprodukowaliśmy tyle tego papieru, że wystawa by już wyszła. Jako odpowiedź na te jawne kpiny wyświetlił mi się rzekomy tytuł rzekomej wystawy: ”Szczyty niemożności”. A wtedy „Szczodry”: „ Autorzy są, prace są, tytuł jest - organizujemy”. Jako, że jesteśmy zaprzysięgłymi wyznawcami poddawaniu sądów, wyobrażeń i rzeczy wielostronnemu oglądowi, to dopiero w toku rozlicznych spekulacji rozumowych (głównie samokrytycyzmu) przyjęliśmy ten pomysł za warty rozpatrzenia. Teraz, dzięki przychylności Biblioteki UKW przedstawiamy nasze relacje niemal tak jak powstały, bez studyjnego przetwarzania obrazu. Stosowaliśmy różne techniki zapisu swoich wrażeń, choć łączy je wspólny mianownik. Noszony na własnym grzbiecie warsztat plastyczny musiał być lekki, poręczny w noszeniu i nieskomplikowany w użyciu. Rysując z reguły byliśmy w tych samych lub nieodległych miejscach, ale choćby z racji różnego profilu zawodowego pokazujemy odmienne sposoby interpretacji przestrzeni i przedmiotu, wychwytujemy różne wątki, posługując się inną skalą. To, co dla obu wspólne to kaprys, aby w dobie wszechobecnych aparatów cyfrowych czynić czasochłonne, staromodne, w pełni analogowe notatki z nieegzotycznych podróży.

L.Cz.