Trzy razy naj! Najpiękniejsze, najcenniejsze, najciekawsze – zapraszamy na wystawę jubileuszową Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego (1998 – 2023)
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć wystawy jubileuszowej w Muzeum Dyplomacji i Uchodźstwa Polskiego warto to uczynić. Na ekspozycji prezentujemy najcenniejsze i najciekawsze zbiory. Zachwycające, zadziwiające, specjalnie wyselekcjonowane obiekty. Dla koneserów sztuki, wyszukanego piękna, pasjonatów historii, miłośników militariów, słowem wszystkich entuzjastów przeszłości. Tej pięknej, trudnej, bolesnej i zupełnie zwyczajnej.
Co czeka na naszych zwiedzających?
Niemal pół tysiąca obiektów, w tym dzieła sztuki, zabytki techniki, militaria, wyposażenie polskich placówek dyplomatycznych oraz archiwalia. Uchylamy rąbka tajemnicy, ale tylko nieznacznie, bo przecież spodziewamy się was w Muzeum. Na wstępie subtelna, zachwycająca malaturą, drobiazgowo modelowana miśnieńska porcelana. Dalej urocze figurki z Pacykowa, fajans delficki z połowy XVIII w., szkło weneckie, szkło Murano. Dzieła sztuki znakomitych twórców XIX i XX w. Wśród prezentowanych prac uwagę zwraca płótno Włodzimierza Terlikowskiego „Canal Bernardo”. Żywe, nasycone, ostro kontrastujące ze sobą kolory, nakładane grubymi warstwami przenoszą odbiorcę do skrzącej się tysiącem barw Wenecji, odbitej w tafli wody. Dzieło Axentowicza ze smutną, pełną powagi i skupienia dziewczyną, ewokuje nastrój melancholii, z której wybudza dopiero lekka i swobodna akwarela Juliana Fałata. Swoistym magnetyzmem odznaczają się pełne psychologicznej głębi portrety. Z płótna Leopolda Gottlieba spogląda Wanda Poznańska, jej delikatne rysy i błękitne oczy zamarły na chwilę w dostojnym zamyśleniu. Lekko się uśmiecha, jakby życzliwie witając zwiedzających. Z kolei Jej mąż – Karol Poznański portretowany również przez Leopolda Gottlieba obserwuje salę z marsową miną.
Szczególna aura tajemniczości towarzyszy grafikom Norblina. Czy majaczące w półmroku postaci wynurzają się z cienia, czy też znikają w jego aksamitnej czerni? Właściwy Norblinowi zmysł obserwacji i drobiazgowość techniki każe pochylić się nad dziełami, przekroczyć próg ich ram i dostać się do tego zaklętego świata. Z misternej siatki akwaforty wybudza twórczość Teofila Kwiatkowskiego. Artysta o niezwykłej wrażliwości kolorystycznej przenosi nas na gwarne targowisko. Obserwujemy przekupki i kobiety z koszami. Czyste kolory, błękitne niebo, barwne stroje… to pogodny, letni dzień.
Zrazu jednak wkraczamy w zimowy krajobraz. Akwarele Brunona Lechowskiego
i świerki uginające się pod ciężarem śniegu… Artysta malował je w gorącym Rio de Janeiro! Czyżby zatęsknił za polskim klimatem? W latach 20. XX w. Brunon Lechowski był rozchwytywanym twórcą scenografii teatralnej i filmowej. W 1924 roku założył się z kolegami o 300 tys. zł., że odbędzie podróż dookoła świata. Śmiałek dotarł aż do Brazylii, ale dalszej podróży zaniechał. Osiadł w Rio de Janeiro. W naszych zbiorach jest kilka prac tego ekscentrycznego twórcy. W Rio de Janeiro swoją wystawę miała również inna polska artystka – Helena Teodorowicz-Karpowska. Na ekspozycji prezentujemy jedno z jej dzieł. Chociaż tematem pracy jest motyl, całość wydaje się przytłaczająco smutna. Barwy są zgaszone, duszne, motyl znalazł się w gąszczu dziwnej roślinności, z której chyba nigdy się nie wyrwie. Próżno szukać tu kwiatowych pąków i słońca. Helena Teodorowicz-Karpowska poległa podczas powstania warszawskiego. Dziś jej gwasze to prawdziwa rzadkość na rynku sztuki.
Na wystawie nie brakuje dzieł twórców emigracyjnych, m.in.: Marka Żuławskiego, Stefana Mrożewskiego, czy Feliksa Topolskiego. Prace tego ostatniego cechuje niebywała lekkość i swoboda. Kreska Feliksa Topolskiego jest zdecydowana, szybka i bezbłędna. Artysta zyskał wielką sławę w Wielkiej Brytanii. Był członkiem Royal Academy, akredytowanym podczas koronacji Królowej Elżbiety II w 1953 r. W Muzeum zobaczyć można rysunki Topolskiego – defiladę brytyjskich gwardzistów, mnicha z kuflem piwa, czy żurnalistę z fajką. Wielkim wielbicielem polskiego twórcy był dramaturg i prozaik, noblista – George Bernard Shaw. Topolski ilustrował jego książki.
Z wielkich nazwisk nie można pominąć Olgi Boznańskiej. Jej martwa natura przykuwa uwagę. Bukiet lekko zwiędniętych już kwiatów stoi w spowitym mroku pokoju. Paleta brudnych barw działa na zmysły, niemal czuć stęchłą woń wody z wazonu. Coś przeminęło, coś zgasło i nie powróci. Iście dekadencki nastrój.
Prawdziwym unikatem jest… ale zaraz, zaraz, nie możemy przecież zdradzać wszystkiego. Dajcie się zaskoczyć!
Wystawę można zwiedzać codziennie od poniedziałku do piątku. Wstęp wolny.
oprac. dr Aleksandra Sara Jankowska